środa, 28 marca 2018

SPELLWITCH - The Witching Hour (2018)

O Spellwitch za wiele nie wiadomo, ale warto wypatrywać ich w najbliższym czasie. Band, czy może raczej projekt muzyczny ma błogosławieństwo od samego Ceda z Blazon Stone. Początkowo myślałem, że to kolejny projekt muzyczny tego geniusza, ale jednak nie. O samym Spellwitch usłyszałem w roku 2017 i wiedziałem tyle, że będzie to muzyka skierowana do fanów starego stormwitch, savatage, iron maiden, helloween czy King Diamond. Taki opis mi wystarczył by bacznie obserwować newsy związane z debiutem Spellwitch. Oczywiście płyta zatytułowana "The witching hour" miała się ukazać pod skrzydłami wytwórni Stormspell.Kimmo Peramaki stoi za tym projektem i to on odpowiada za wokal, perkusję, partie klawiszowe i gitarowe. Jedynie wspiera go basista pan Raiski. To właśnie Kimmo odpowiada za pomysł na kompozycje, za produkcję i inne ważne aspekty płyty. Może nie było głośno o tym zespole, ale po wydaniu tak świetnego krążka jakim jest "The Witching Hour" będzie i dla wielu może to być kandydat do płyty roku. Dlaczego zapytacie się. Ta płyta jest magiczna i brzmi jakby powstała w latach 80. Jest klimat Kinga Diamonda, jest pomysłowość Stormwitch, jest przebojowość godna Iron Maiden czy Helloween, no i do tego klasyczne dźwięki rodem z starych płyt Savatage. Spellwitch to przede wszystkim klasyczne rozwiązania, które są odświeżone i jeszcze raz podane w nieco innej formie. Imponuje mi tutaj ta lekkość, liczne przejścia w aspekcie melodii, partii gitarowych. W każdym kawałku zaskakuje nas Kimmo swoją pomysłowością i aranżacjami. Jest to muzyka za grana prosto z serca, z miłości do metalu i z dedykacją dla maniaków heavy metalu lat 80. Nie ma tutaj wypełniaczy, a każdy utwór to przysłowiowy killer. Nawet piękna, klimatyczna okładka w której główną rolę gra kot jest idealnie dopasowana do muzyki i stylu Spellwitch. Na start mamy "Wreth of Fire" i zaczyna się ciekawym solem i potem nabiera odpowiedniej szybkości. Można tutaj doszukać się elementów Iron Maiden, Stormwitch, a nawet starego Helloween. Utwór niezwykle melodyjny i chwytliwy. No po prostu szczęka opada, że jeszcze w dzisiejszych czasach można stworzyć taki hit. Szybko wpadł mi w ucho nieco hard rockowy "Across The Universe", który jest utrzymany w średnim tempie. Refren potrafi oczarować nawet najbardziej opornego słuchacza. Z tego utworu bije taka piękna magia, że chce się słuchać tego kawałka w kółko. Taki klasyczny heavy metal w takiej formie zawsze jest wart uwagi. Dalej mamy również stonowany "Trust in Fire", który znów zabiera nas w rejony magicznego heavy metalu i hard rocka.  Momentami można odnieść wrażenie, że słuchamy starego Savatage czy Stormwitch, a to już świadczy o Spellwitch. W każdym kawałku pojawia się pomysłowy riff i czy refren i band cały czas utrzymuje ten styl. "Magic Scrolls" to mój faworyt pod tym względem. Gdzieś tam w tle słyszę stary Helloween z ery Keepera part 1, Stormwitch czy właśnie Savatage. Jest nutka power metalu, jest duch nwobhm co słychać w partiach sekcji rytmicznej. No a chwytliwy, wręcz hymnowy refren jest tutaj taką wisienką na torcie. Prawdziwa perełka i jedna z najlepszych kompozycji tego roku. Dużo energii w sobie ma "Night Sky ( take me under)", który również imponuje przebojowością. Echa Iron maiden są słyszalne, ale i wiele innych kapel z lat 80. Prosty riff i podniosły refren robią swoją. Nic więcej do szczęścia nie trzeba, bo Kimmo wymiata jako wokalista i gitarzysta. Kolejnym killerem na płycie jest żywiołowy "Legacy of Greed", który również uderza w rejony Helloween czy Savatage. Szybsze tempo, zadziorny wokal Kimmo i duża dawka przebojowości i mamy kolejny refren. Takie refreny jak ten tutaj powinny służyć za wzór dla innych. Czysta magia i perfekcjonizm, które imponują mnie na każdym kroku."Unwelcome Guests" to utwór, który brzmi jakby był nagrany z myślą o King Diamond czy Iron Maiden.Jest to jeden z najdłuższych utworów na płycie i kusi szerokim wachlarzem motywów i marszowym tempem. Niezwykle epicki i piękny kawałek. Idealne zwieńczenie świetnego albumu. Ten rok jest naprawdę dobry dla heavy i power metalu. Ten projekt Spellwitch stawiam obok Judasów i Axela Rudi Pella. Jeden z najlepszych albumów heavy metalowych ostatnich lat.

Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz